50 skoków spadochronowych

Patryk Sandach

Tutaj informacje dotyczące danego stypendysty

Będąc dzieckiem panicznie bałem się wysokości. Nie wiem, skąd dokładnie wziął się ten lęk, ale był na tyle silny, że nie byłem w stanie wsiąść nawet na najłagodniejszą kolejkę górską. Z drugiej strony pasjonowało mnie lotnictwo, samoloty odrzutowe i ogólnie rozumiane sporty powietrzne. Po latach udało mi się wreszcie przełamać strach skacząc na bungee i od tego momentu świat powietrzny otworzył się dla mnie na nowo. Zacząłem stopniowo wkraczać w niedostępną kiedyś strefę — zapisałem się na kurs szybowcowy! 

Kolejnym etapem w moim umyśle, wtedy „ostatecznym”, był skok ze spadochronem. Byłem pewien, że będzie to jednorazowa przygoda, którą zapamiętam do końca życia. Założenie to spełniło się połowicznie — faktycznie zapamiętam ten moment na zawsze, ale… postanowiłem za namową przyjaciół spróbować czegoś szalonego i zapisałem się na kurs spadochronowy. 

To był prawdziwy „zing” – zakochałem się od pierwszej sekundy, pierwszego samodzielnego (choć w asyście instruktorów) skoku z 4000 m. Niestety sporty lotnicze do najtańszych nie należą i moje oszczędności stopniały momentalnie. Jak z każdym uzależnieniem zacząłem szukać alternatywnych źródeł finansowania, żeby móc kontynuować szkolenie. Moim marzeniem stało się zdobycie złotego Graala, czyli licencji na całkowicie samodzielne skakanie. 

W tym samym okresie brałem udział w akcji #ChcęToPrzeżyć, organizowanej przez Katalog Marzeń, dającej możliwość testowania ekscytujących atrakcji. Będąc już po kursie AFF, odezwałem się do Agnieszki, która opiekowała się projektem i zapytałem o możliwość współpracy. Jak zwykle WARTO BYŁO ZAPYTAĆ, bo po wymianie kilku maili zostałem, wtedy jeszcze nieświadomie, pierwszym stypendystą i inspiracją Dream and Do i kilka miesięcy później odebrałem z ULC wymarzoną, pachnącą, świeżutką licencję skoczka spadochronowego.